Ostatnia droga

Stanisława Piechockiego,

pisarza, przyjaciela Towarzystwa Przyjaciół Dajtek, mieszkańca Dajtek.

       
 
09.04.2005.
       
  Wspomnienie w pierwszą rocznicę śmierci pisarza>>>        
  Zdjęcia: Andrzej Kalinowski        
    Zdjęcie powyżej i tekst zapożyczony z Portalu Warmia i Mazury (www.wm.pl )
           
 

Włodzimierz Kowalewski wspomina

Stanisława Piechockiego


Kiedy myślę o Stachu, widzę chłopaka z drewnianym karabinem, maturzystę wbitego w dopasowany garnitur - pisze Włodzimierz Kowalewski, olsztyński pisarz, we wspomnieniach o zmarłym przyjacielu.
Znaliśmy się czterdzieści lat. Kiedy myślę o Stachu Piechockim teraz, zaledwie kilka godzin po Jego śmierci, widzę ganiającego po podwórku chłopaka z drewnianym karabinem, maturzystę wbitego w dopasowany garnitur, długowłosego studenta prawa toruńskiego uniwersytetu, wreszcie pana ,w wieku heroicznym", toczącego ze mną, drugim takim samym panem - u mnie albo w swoim ,Domu pod Jaskółkami" - wielogodzinne dysputy, niestroniące od lekkich wzajemnych uszczypliwości. Humor miał szczególny, wisielczorubaszny; taki sam kiedyś, taki sam pod koniec życia, gdy mówił o swojej chorobie, cierpieniu, a nawet o tym - co nieuchronne.

Zawsze żartował
Pisarzem chciał zostać chyba od zawsze. Mając lat czternaście czy piętnaście, stworzył cykl groteskowych opowiadań, rozgrywających się w przyszłości, w świecie zaawansowanego komunizmu, gdzie społeczeństwo dzieli się na dwie klasy - ,dyrektorów" i ,robotników". Do dziś zaśmiewaliśmy się z paru scen - np. osobnika, który z tępym wyrazem twarzy, monotonnie, przez parę godzin wali otwartą dłonią w blat stołu, a zapytany, co robi, odpowiada: ,Biedę klepię!". Przez kilka lat domowym sposobem wydawaliśmy w trzech egzemplarzach dwutygodnik o tytule ,Interpelacje", jak najbardziej krytycznie nastawiony wobec ówczesnej rzeczywistości. Stasiek zawsze żartował, że gdyby wystarczyło nam tupetu, że to od nas zaczął się w Olsztynie niezależny ruch wydawniczy - i to kiedy, jeszcze pod koniec lat 60!

Tworzyliśmy mitologie
Uważam, że inspiracji już tego poważnego, prawdziwego pisarstwa Staśka oraz źródeł Jego historycznych pasji należy szukać właśnie w tamtych odległych czasach, na naszym podwórku na Zatorzu, u zbiegu ulic Limanowskiego i Żeromskiego. Świat, który wtedy nas otaczał, przenikała obcość i tajemnica. Czy to były piwnice starych domów, śmieci wykopywane z ziemi, czy dziwne miejsca w lasach przy drodze do Dywit, gdzie jeździliśmy rowerami - opuszczone gospodarstwa, samotne groby na odludziu - zewsząd krzyczały do nas ślady przeszłości, której nikt nigdzie nie opisał i której nikt nie potrafił nam wyjaśnić. Staraliśmy się więc jakoś, na swój sposób, zrozumieć, logicznie uporządkować te znaki minionego czasu. Tworzyliśmy mitologie i legendy, budowaliśmy własne opowieści.

Niezwykła aura
Czas na konkrety mógł przyjść dopiero po roku 1989, po zniesieniu cenzury. Stasiek postanowił wtedy napisać prawdziwą historię Kortowa, szczególnie - odtworzyć przebieg krwawych wydarzeń związanych z wkroczeniem Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku. Dlaczego akurat Kortowo? Kiedyś jeździliśmy tam trolejbusami nad jezioro i po prostu czuliśmy niezwykłą aurę tego miejsca, wiedzieliśmy też o zlikwidowanym w niejasnych okolicznościach szpitalu psychiatrycznym. Praca nad zbieraniem materiału do skromnej w założeniu broszurki pochłonęła Mu całe lata, ale stała się początkiem Jego wielkiej przygody, która zaowocowała później setkami artykułów i szeregiem książek, odkłamujących historię naszego miasta. Niestety - nie spełni się już największe marzenie Stacha - napisanie nowoczesnej, wyczerpującej monografii historycznej Olsztyna.
Odejście bliskiego człowieka, Przyjaciela, przygniata i zabija wszelką nadzieję. Ale przecież znany i popularny pisarz nie umiera nigdy - nie wymyślono innego lekarstwa na śmierć niż papier, na którym drukowane są książki.
Włodzimierz Kowalewski
miasto@gazetaolsztynska.pl

Ostatnia droga
Pogrzeb Stanisława Piechockiego odbędzie się w sobotę. O godz. 11 w kościele Matki Boskiej Różańcowej przy ul. Żytniej odbędzie się msza w intencji zmarłego. Pisarz zostanie pochowany o godz. 12.15 na cmentarzu przy ul. Poprzecznej.

Znawca Olszyna
Stanisław Piechocki (1955) z wykształcenia był doktorem prawa i sędzią, z zamiłowania pisarzem, publicystą, badaczem najnowszych dziejów Olsztyna. Napisał: ,Przedostatni przystanek" (1980), ,Tekturowe czołgi" (1983), ,Przylądek burz" (1989), ,Czyściec zwany Kortau" (1993), ,Dzieje olsztyńskich ulic" (1994), ,Olsztyn styczeń 1945. Portret miasta" (2000), ,Ratusz w Olsztynie" (2001), ,Olsztyn magiczny" (2002).

 
             
     
   
Z Gazety Olsztyńskiej... (08.04.06.)