Na grzyby . . .
Odcinek 23 A.
Foto i tekst Artur Jeżewski
Październik 2014 r.

Po urlopie nad ciepłym morzem wróciłem do naszej zimnej, acz nadal pięknej rzeczywistości. W środę (09.10) wyrwałem się w plener, głównie po to, aby sprawdzić nowy rower. W jednym z ulubionych miejsc (tu zwykle sprawdzam, czy owocują już wodnichy, o których pewnie opowiem później) natknąłem się na czubajkę kanię (Macrolepiota procera), obok zaś dwa owocniki czubajki czerwieniejącej (Macrolepiota rhacodes). Od razu pomyślałem, że to zrządzenie losu, już wcześniej chciałem się trochę powymądrzać na temat „kań”.

Otóż w naszych okolicach mamy szansę spotkać oba te gatunki (w kraju jest ich nieco więcej). Czubajka czerwieniejąca zwykle jest nieco mniejsza od powszechnie znanej „kani”, poza tym cechą rozpoznawczą jest szkarłatnoczerwone wybarwienie w miejscu skaleczenia lub nagniecenia:

 
 
 

Czubajka kania

 
 
 

Czubajka czerwieniejąca – widoczne przebarwienia na trzonie i nadgniecionych blaszkach

(Zdjęcia zrobione ok. 650 m od umownego centrum Dajtek)

Czubajka czerwieniejąca jest równie smaczna, jak kania, istnieje jednakże odmiana (var. hortensis), owocująca w ogrodach, sadach i na pryzmach kompostowych, mogąca powodować lekkie zatrucia.

 

Jeśli więc mamy ochotę na „kanię” i ta, którą znaleźliśmy, przebarwia się na czerwono, możemy śmiało poddać ją konsumpcji, o ile pochodzi z lasu.

Tuż obok gromadnie występowały purchawki chropowate (Lycoperdon perlatum):

 

Prawie wszystkie gatunki purchawek, traktowanych przez grzybiarzy pogardliwie, są jednak jadalne!

Niejadalna, bo łykowata jest purchawka gruszkowata. O purchawicy olbrzymiej (Langermannia gigantea) może napiszę innym razem, bo temat nadaje się na osobny artykuł.

Warunkiem koniecznym jest śnieżnobiały kolor tzw. „gleby”, czyli ich wnętrza, co pozwolę sobie zilustrować:

 

Po lewej mamy dojrzalszy owocnik, warstwa zarodnikotwórcza zaczyna już dojrzewać (żółtawe zabarwienie), po prawej młodszy, nadający się do konsumpcji owocnik. Kroimy w plasterki i na patelnię! Smakują całkiem nieźle.

Trochę dalej, w pobliżu jeziora Kortowskiego, spotkałem całe stada opieniek. W powszechnej opinii wszystkie opieńki są „miodowe” (Armillaria mellea). Prawda jest taka, że mamy siedem gatunków opieniek, trudnych do rozróżnienia. Chyba każdy zbieracz zauważył, że niektóre mają grube trzony, inne cienkie. Większość rośnie na pniach, niektóre zaś wydają się rosnąć na ziemi (w rzeczywistości wyrastają z drewna, może to być patyk, czy korzeń w ziemi).

 
 
 
 

Na koniec pewna refleksja – motyw, dla którego tak mnie fascynują grzyby – są to bardzo tajemnicze istoty. Tym, których zaciekawiłem chociaż trochę, polecam inspirujący artykuł z „Wiedzy i Życia”:

 
Foto i tekst Artur Jeżewski