HOME    
Dzwonnica i Chrystus na krzyżu
     
          Foto A.Kalinowski
          Tłumaczyła z niemieckiego mgr Anna Rółkowska-Jancewicz
   
Historia wiejskiego krzyża i miejscowego dzwonu we spólnocie Dajtki, spisana przez Bruno Mischke.
   
           
 
 

Wspólnota Dajtki w Olsztynie od chwili jej powstania należała do parafii Św. Jakuba w Olsztynie.
Dopiero po 1945 roku ustanowiono duszpasterstwo na Dajtkach, które zostało samodzielną parafią w 1978 roku.
Życie religijne wiejskiej wspólnoty musiało niechybnie koncentrować się w oddalonym o 7 kilometrów kościele parafialnym Św. Jakuba w Olsztynie.
Z tego powodu na początku poprzedniego wieku wspólnota postanowiła wznieść pośrodku wioski, na skraju pastwiska w pobliżu dużego stawu, przynajmniej krzyż wraz z dzwonem.
Około roku 1820 postawiono krzyż i dzwon, które były przez następne dziesięciolecia z powodu braku kościoła czy chociaż kaplicy, religijnym centrum wioski.
Zarówno krzyż jak i konstrukcja podtrzymująca dzwon, powstały z pni dębu, przy czym pień dębu wykorzystany do budowy dzwonnicy przypomina swym kształtem „widełki”.
Spotykano się tylko o godzinie 18 w maju na nabożeństwa majowe oraz w październiku o tej samej godzinie na nabożeństwo różańcowe.
Przy krzyżu spotykano się także, aby wspólnie „iść z ofiarą” – jak mawiano wcześniej – na uroczystości odpustowe do Olsztyna do kościoła parafialnego Św. Jakuba, do Bartąga, wsi Gutkowo i Jonkowo. Szczególnie w czasie objawień maryjnych Gietrzwałdzie, które miały miejsce od czerwca do września 1877 roku, spotykano się pod krzyżem, aby pielgrzymować do Gietrzwałdu, jak również później, zawsze 8 września na uroczystość objawień maryjnych.
Krzyż i dzwon przestały być punktami spotkań religijnych Wspólnoty po wzniesieniu kaplicy na Dajtkach 1878 roku. Wszystkie nabożeństwa, jak również okolicznościowe Msze Święte odbywały się wtedy w kaplicy. Również pątnicy, którzy pielgrzymowali z daleka do Gietrzwałdu, mogli bardzo często nocować w kaplicy.

(ciąg dalszy poniżej następnego zdjęcia)

 
                         
   
  Dzwon zachował także później ważną funkcję dla mieszkańców wsi. Po tym jak rolnik Kozłowski, który był również stolarzem, wykonał pierwszy zegar stojący, który był pierwszym zegarem na Dajtkach (mechanizm został kupiony, a obudowę wykonał samodzielnie) zawsze dokładnie wiedziano w wiosce, kiedy była godzina 6 rano, 12 w południe i 6 wieczorem. O tych godzinach zawsze dźwięczał dzwon.
Zegar przeszedł później w posiadanie wieloletniego przełożonego Wspólnoty ( od 1901 do 1933 roku) Alojzego Sadowskiego.
Przełożony Wspólnoty –mógł dokładnie dawać znak do bicia dzwonu sąsiadowi mieszkającemu naprzeciwko – Kowalewskiemu. Od czasu jego powstania bicie w dzwon było zawsze zadaniem rodziny Kowalewskich.
Dlatego w protokołach Wspólnoty sprzed pierwszej wojny światowej wykazuje się kwotę 12 marek rocznie jako wynagrodzenie. Miejscowy dzwon służył równocześnie jako dzwon alarmowy. Kiedy w dzwon uderzano z jednej strony i uderzenia te były krótkie, oznaczało to dla ochotniczej straży pożarnej, jak również dla mieszkańców wioski, alarm pożarowy.
W roku 1993 konstrukcja podtrzymująca dzwon musiała zostać wykopana, upiłowana i osadzona głębiej z powodu groźby przewrócenia się. Wykonali to panowie Hans Kardash, Robert Kardash oraz Theo Sadowiski.
Relacja ta oparta jest w dużym stopniu zarówno na wspomnieniach siostry zakonnej Elżbiety Sadowskiej w jesieni 1994 roku, która dziś w wieku 95 lat żyje w klasztorze w Częstochowie, jak również na jeszcze dostępnych dokumentach.